Tylko teraz należało by postawić się na miejscu tych ludzi. Sam fakt że przy pierwszej lepszej
okazji na teren osiedla weszła grupka miejscowych chcących zrobić nic innego jak tylko dopuścić
się rabunku (a jak ktoś im na drodze stanie, to czemu by nie zabić), pokazuje najlepiej jak wygląda
środowisko w tego typu miastach. No i teraz weźmy sobie przykładową majętną rodzinkę, najlepiej
jeszcze z dziećmi. Mogą sobie oczywiście wybudować gdzieś domek, gwarantując sobie tym
samym przynajmniej jedno włamanie miesięcznie, ryzykując zdrowie i życie swoje i swoich dzieci.
Z drugiej strony mogą sobie poszukać ogrodzonej enklawy, gdzie będą mieć pewność, że pod
oknem nie będą szwędać się narkomani, w ich dom nie będą wpatrywać się oczy całego
okolicznego kwiatu młodzieży, wyczekując jedynie na chwilę nieuwagi by walnąć w szybę
cegłówką, a ich dzieci nie zostaną porwane dla okupu w drodze do szkoły.

Mając taką alternatywę, ja długo bym się nie zastanawiał.