Jeden z ostatnich filmów z Rutgerem Hauerem. Gra tu postać wysoce tajemniczą. Są elementy satanistyczne m.in. w postaci książek o takiej tematyce czy też w postaci samotnych wędrówek do lasu, gdzie odprawiane były określone, nazwijmy to rytuały. Cała postać Hauera kojarzy się tu z okultyzmem, gdyż Marlowe tworzył coś o wielkim znaczeniu, lecz nikt o tym nie wiedział, tak samo jak okultyzm mówi o tym, co dzieje się wokół człowieka, który jest pozbawiony tego świadomości. Scena, gdy Hauer wypowiada się w wywiadzie jako Marlowe, świetna :)
Film jest zrobiony w precyzyjnym stylu, czuć tutaj rękę nieamerykańską, lecz taką, która idzie w kierunku pewnego autentyzmu (mówię o stylu nakręcenia filmu, nie o treści filmu), co właśnie jest niekiedy charakterystyczne dla filmów europejskich.