1. Fabuła- doktorek zakopuje kota za cmentarzem dla zwierząt, nie mając wiedzy, co to oznacza. Wychodzi z tego bezsens- bohater nie robi tego dla córki, tylko zostaje wmanerwowany w g...o przez sąsiada. Ostrzeżenia Victora, wcześniejsze rozmowy z córką o śmierci- to w pierwszej czesci miało sens i układało się w logiczny ciąg wydarzeń. Dalsze zmiany w fabule nie lepsze niestety.
2. Aktorzy- nijacy i denni. Nawet kot. A już dzieci, Zelda, sąsiad- szkoda słów.
3. Klimat. Nowa wersja go po prostu nie ma- za grosz. Ot słaby horrorek jakich setki, z kilkoma trochę strasznymi scenami.
Podsumowując: totalne rozczarowanie!
Wymień choć jedną straszną scenę (jak dla mnie jedynie nieco disturbing jest scena z czesaniem włosów "nowej" Ellie czy czym ona jest) - w tamtych czasach mieli chyba o niebo mniejsze możliwości efektów, nawet ten obecny Church nie wygląda w ogóle groźnie w porównaniu z tamtym, który budził niepokój.