Arcydzieło. Muzyka wybitna, wiele ciężkich wątków i motywów. Świetne ujęcia i przenośnie - zmieniająca się barwa z szarości w nasycenie w zależności od kontekstu. Trudny i piękny.
Sztuka! Zero erotyki.
Muzyka Korzeniowskiego, to dlatego dobra.
Za mało erotyki było jak na film gejowski. Strasznie płytki ten film, nie wiem z czego tu być zadowolonym. I naprawdę nie rozumiem czemu momentami film nabierał kolorów.
hmmm...fakt że główny bohater był gejem nie czyni filmu gejowskim. To po prostu piękny film o samotnym człowieku, który nie może poradzić sobie z życiem po utracie ukochanej osoby.
Zgadzam się w 100 %. Szczęśliwie film nie skupia się na żadnym środowisku. Ford mówi o tragedii samotności i niezdolności otwarcia się na nowe kolory, odcienie. Bawi mnie, że niektórzy są znudzeni i zawiedzeni, bo brak w nim scen erotycznych. Ale cóż, ja szukam w kinie refleksji i głębi, a nie golizny (lub manifestów mniejszości). Pozdrawiam.
Dla mnie "Samotny mężczyzna" to najlepszy film jaki w życiu widziałam. Niezwykle poruszający i ta muzyka- arcydzieło.
Brak erotyki to moim zdaniem wielki atut :)
"Strasznie płytki ten film [...] naprawdę nie rozumiem czemu momentami film nabierał kolorów." :D
Nie, tylko podkreślę Twoją wypowiedź bo jest bardzo zabawna :).
Więc chodź pomaluj mój świat na żółto i czerwono chciało by się sparafrazować.
Wypada mi się zgodzić tylko z jednym - z opinią na temat muzyki.
To, że głównym bohaterem jest homoseksualista, nie czyni z filmu kina gejowskiego. Jest to film o samotności i kruchości życia ludzkiego, o ulotności jaka cechuje ludzkie istnienie.
Ta, jakże wysmakowana, delikatna i wręcz uwodzicielska doza zmysłowości, która w nim jest, absolutnie wystarcza. Nie ma tu ani nawału erotyki, ale nie ma też jej unikania.
I jeszcze jedno - jeśli dla Ciebie zbyt mała ilość scen erotycznych jest tożsama z płytkością fabuły, to aż strach się bać, co uważasz za głębokie. Zwyczajnie nie ogarniasz tematu, bądź nie chciało Ci się go ogarnąć. Czasami jest mi aż wstyd za niektóre wypowiedzi na FB.
Wspaniały
cudowna muzyka, wizualność, kolory, przestrzeń, stylizacja, i brak erotyki... czego chcieć więcej... arcydzieło
Co się dzieje kiedy ceniony w świecie mody projektant rzuca swą pracownie i zaczyna kręcić film?
Samotny mężczyzna.
Przemyślany w najdrobniejszych szczegółach, dopracowany w detalach scenograficznych, ze znakomitą obsadą aktorską i treścią, która na długo zostaje w głowie dając nam wiele do zrozumienia.
Lubię modę, lubię Forda. Forda-projektanta. Ale jeszcze bardziej lubię Forda-reżysera. Film wart uwagi. Budzi emocje, zmusza do myślenia, skupia na temacie śmierci i miłości, oddania i bezgranicznej tęsknoty po stracie. Może się wydawać melancholijny. I taki rzeczywiście jest. Bardzo smutny, ale z elementami zabawy i szaleństwa. Zdecydowanie jedna z moich ulubionych produkcji.
Trzeba zobaczyć. Koniecznie!! Nic więcej nie mam do dodania. To po prostu trzeba zobaczyć.
Nie ocenię go jak arcydzieło, bo tak oceniam tylko filmy, które przetrwały próbę czasu, które oglądam po raz kolejny i kolejny, i kolejny, i za każdym razem zachwycają, za każdym razem odsłaniają coś nowego. Ale film zrobił na mnie ogromne wrażenie. Niebywale subtelny, wysmakowany, wzruszający ... Zdjęcia momentami zapierały mi dech (to kiedy stoi czy siedzi na masce z tym Hiszpanem, na tle duuuużej ściany i palą papierosy łaaaaaaaa jaka fota, jakie światło...). Bałam się go trochę i zwlekałam z obejrzeniem, bo myślałam, że klimaty takiej miłości zupełnie do mnie nie trafią... Ale... to jest film o samotności... i utracie wiary w to, że życie może przynieść jeszcze coś, co znów zachwyci, znów porwie... Te kolory, które są podbijane wtedy, kiedy mogłoby sie wydawać, że jednak... że to ma sens... i koniec...który jest pstryczkiem w nos - ja go tak traktuję.
Nie macie wrażenia, że akcja jest prowadzona cały czas jakby na granicy jawy i snu...?
Pełna zgoda. Co prawda nie ma erotyki, ale jest zmysłowość. Delikatna i uwodzicielska.
Mnie urzekły zbliżenia na oczy. Oczy - ponoć zwierciadła duszy:) To mnie wręcz zachwyciło w tym filmie.
Uważam, że homoseksualizm nie jest naturalny, ale też nie uznaję pogardy wobec gejów i mam świadomość, że każdemu człowiekowi należy się szacunek. Nie jest to jednak film gejowski, czy propagujący homoseksualizm, jak chyba chcieliby niektórzy widzowie.
Przykro mi, że sporo osób tak płytko patrzy na ten film. Naprawdę tak trudno dostrzec w głównym bohaterze po prostu człowieka?