Wg mnie film ciężki. Mimo to zasługuje na uwagę. Cierpienia nic nie oddaje, nawet wyobraźnia. Zastanawiam się jak "biali" czują się w Ameryce z takim poczuciem patologicznej i paradoksalnej winy. My, Polacy, mający za sobą 123 lat zaborów, zniknięcia z mapy, żyjący jako naród etniczny coś o tym wiemy. Jesteśmy na ziemi charyzmatycznym narodem, który nigdy nie poddawał się i wywalczył sobie swoje miejsce w historii i politycznie zabezpieczył (na jak długo? puki przestaniemy się dzielić ropą :P.) Dla Rdzennych Amerykanów bylibyśmy wzorem do naśladowania, ale u nich taki poziom edukacji, bieda, patologia i nienawiść do przybyszów z Europy, że żaden z nich nie ma ochoty interesować historią jakiś polaczków z Europy :). Książkę może kiedyś przeczytam. Sama dużo czytam o "Indiańcach", jak to moja mam mówi :). Wracając do ciągot Polaków do Indian. Poczytaj sobie jakiś dobry artykuł o Korczaku Ziółkowskim i jego pomniku Szalonego Konia :).

Porównywanie sytuacji Indian do sytuacji Polaków to przesada. Trzeba wziąć pod uwagę różnice kulturowe, przecież Polacy walcząc z zaborcami, walczyli z kimś kogo znali, mieli tę samą broń, stosowali podobne metody w walce. Z Indianami było inaczej - oni musieli się najpierw nauczyć walczyć tak, jak walczył biały człowiek, musieli zdobyć broń, która mogłaby się równać z bronią białych. Jeśli tego nie robili, to ginęli. Chociażby plemię Yahi - trzeba pamiętać, że Rdzenni Amerykanie to nie tylko Indianie nizinni, ale i ci, z terenów górzystych, którzy nijak się mają do tych pierwszych (nie mieli koni, nie używali broni palnej, a ich jedyną bronią była ta, której używali do polowań, stosowali głównie walkę partyzancką). Poza tym, nie wiem dlaczego, ale trudno mi uwierzyć, że wszyscy Indianie to patologiczne, zacofane istoty, pałające nienawiścią do każdej białej twarzy. Co do tego, że "żaden z nich nie ma ochoty interesować historią jakiś polaczków z Europy" to chyba ich wola, niby czemu mieliby poznawać naszą historię? Poprawiłoby to jakość ich życia? A w ogóle to rozpatrywanie wszystkiego przez pryzmat cierpień Polaków jest nie na miejscu. Może to było dobre w romantyzmie, ale dziś raczej trudno twierdzić, że Polska jest mesjaszem narodów, tym bardziej że niejedno mamy na sumieniu.

Och, nie kumasz =='... Zapoznaj się z historią, zanim coś napiszesz.... :/ Mnie nie chce się opisywać o strategii autonomii w Polsce, o pojęciu polskich zaborów i kolonizacji, które działy się w tym samym wieku, a także o pojmowaniu ziemi przez Indian, o konfliktach na ziemiach amerykańskich przez krzyżowanie i ciągłe kombinacje interesów miedzy Indianami, Amerykanami, Brytyjczykami a Francuzami... Żal mi paznokci a od wiedzy głowa nie boli.

Nie chodzi o to, że nie kumam, po prostu nie zgadzam się z opinią, którą przedstawiłaś.

Własnie o to chodzi, że nie kumasz, bo wychodzi na to, że nie zgadzasz się dla zasady typu "lubię mieć zawsze rację". Podstawą własnego zdania jest silny argument, który umacnia wiedza, której, z tego co czytam i widzę, nie posiadasz.

Zgadzam się całkowicie. Mimo, że sytuacji Indian nijak nie można porównać do naszej - oboje byliśmy narodem uciśnionym. Nam jednak się udało...

A wg mnie to Indianie nie sa niczemu winni... W koncu to biali wtargneli na ich ziemie, chcieli zawlaszczyc sobie wszystko... A Indianie choc przyjeli bialych przyjaznie to niestety pozniej dostali za swoje... Wg Indian nalezy zyc w zgodzie ze swiatem, natura i drugim czlowiekiem, to madre i piekne idee, ale niestety jak widac nie oplacily sie Czerwonoskorym... :( Zostali stlamszeni, w szkolach dzieci Indianskie nie mogly uzywac wlasnego jezyka, w przeciwnym razie byly karane... Kto sprowadzil i dal Indianom alkohol? Czyli "Wode Oginsta"? Sami sobie odpowiedzcie na to pytanie, kto i po co... Biali chcieli miec wszystko dla siebie, zwyczajne pazery... Jak mozna wgl stwierdzac, ze Indianie byli/sa patologiczni itp...? Ktos kto to pisal jest niepowazny i niezpelna rozumu... Sory za chaotyczna tresc, troche sie spiesze w kozdym razie jak ktos nic nie wie to niehc sie nie udziela...