Tylko pogratulować refleksu. A co do samej nagrody, to przyznaję się bez bicia, że reżysera w ogóle nie znam, więc czuję się wobec werdyktu neutralnie. Myślałem, że Mallick wygra xd
A ktoś w ogóle stawiał na Malicka?
Diaza wypada znać, jeśliś kinoman hardkorowy, choćby ze względu na przeciętną długość jego filmów. Jednym z najważniejszych wydarzeń tegorocznego NH były seanse jego, teraz już przedostatniego, filmu "Kołysanka do bolesnej tajemnicy", trwającego... 482 minuty :) Z dumą mogę przyznać, że poskromiłem go, nawet bez wyjścia do kibelka :) Poza tym to trzeci z kolei film tego reżysera, za który dostaje ważną nagrodę ważnego festiwalu (kolejno: Złoty Lampart w Locarno, Srebrny Niedźwiedź - Nagroda im. Bauera w Berlinie i Złoty Lew w Wenecji). Niewielu reżyserów może się takim ciągiem pochwalić - już to oznacza, że gościu jest nietuzinkowy.
Wiem, że nikt nie stawiał na Malicka, ale lubię go na tyle, żeby kibicować mu za każdym razem, gdy pokazuje jakiś nowy film.
Rozumiem. Dla mnie Malick to średni reżyser, któremu udało się jedno arcydzieło ("Cienka Czerwona Linia") i jedna znakomitość ("Badlands"); na pozostałe jego filmy co najwyżej dobrze się patrzy, ew. słucha (Morricone w "Niebiańskich dniach"...).
Może Aurora Films lub Solopan wezmą ten film i jakoś w kwietniu, maju 2017 zobaczymy go w kinach studyjnych.
Oby. Jak mają kiedykolwiek Diaza puszczać w naszych kinach, to teraz albo nigdy, bo nie dość, że TAKA nagroda zobowiązuje, to jeszcze jest to wszak Diaz wyjątkowo krótki - "tylko" 226 minut :) Tylko żeby nie trzeba było czekać tyle co przy "Piecie" i "Sacro GRA".
Ależ (raczej) obejrzę... Jeśli nawet nie trafi do dystrybucji, to na 99% będzie na przyszłorocznych Nowych Horyzontach, na których na 99% będę i ja :)
Wiesz, dla mnie festiwale filmowe są ważniejsze od Oscarów, bo są (zazwyczaj) świętami kina artystycznego, Oscary zaś... Wiadomo. Z drugiej strony: na Oscarach nagradzają filmy, które już oglądałem, więc jednak bardziej przeżywam :]
Czyli według twych słów, mniej przeżywasz europejskie festiwale filmowe, gdyż kandydatami są filmy, które w większości nie obejrzysz po rozdaniu nagród, więc jak się tu ekscytować z nominacji nieobejrzanego dzieła :)
Nie do końca... Zawsze sporą część konkursowych filmów potem oglądam, i wszystkie nagrodzone. Poza tym, właściwie wystarczy mi, że w konkursie są reżyserzy, których lubię, by się ekscytować :) Choć naturalnie mniej niż w sytuacji, gdy znam filmy, jak na Oscarach.
Ja tam miałem nadzieję, że wygrają Ozon albo Ford, ale Diaz to nie jest tragiczny wybór. No i filmy Ozona i Forda nie pozostały bez nagród, więc ok.
Myślisz, że kogokolwiek (zwłaszcza w Polsce) będzie obchodzić ponad 3 godzinne slow cinema? Zwłaszcza, że to chyba najkrótszy fabularny film Diaza.
Nie wiem, ale od wielu lat już nie zdarzyło się, by film z główną nagrodą jednego z "Wielkiej Trójcy" festiwali (Berlin, Cannes, Wenecja) nie wszedł do naszych kin, choć z reguły jedynie studyjnych. Weszły wszak nawet takie filmy jak "Wujek Boonmee, który potrafi przywołać swe poprzednie wcielenia", "Faust" czy "Zimowy sen", które też na masową widownię liczyć zdecydowanie nie mogły... Tak więc jestem dobrej myśli :)
Wybiera się ktoś na Nowych Horyzontach? Ja planuje wybrać się na otwarcie festiwalu. Będzie to mój pierwszy kontakt z twórczością Diaza. Jestem nastawiony optymistycznie.
Też zamierzam iść na otwarcie. Po obejrzeniu wspaniałego "Z tego co było, po tym, co było" (i Złotym Lwie :)) jestem nastawiony bardzo optymistycznie.