Zdjecia slabe, w sumie to ten film wyglada jak te na discovery civilisation, nie ma ladnych widoczkow itp. Historyjka cos w rodzaju ksiegi dzungli czy tarzana, no moze bez przesady, ale jakas taka opowiesc o lesnym indianinie, szczerze mowiac myslalem ze tam beda jakies ciekawe elementy kultury aztekow. Rownie dobrze mozna to bylo nakrecic w puszczy kampinoskiej.
Wszyscy mowia po aztecku, wiec nie wiem co to za jezyk, ale brzmia jakby dukali z kartki. A jesli ta zajawka z jezykami jest taka super i realistyczna, to mogl gibson zadbac o wiecej realizmu i nie pozwolic golic nog i pach indiankom.
Za to efekty pierwsza klasa, krew sie leje litrami, glowy odpadaja i wyrywane sa serca. Widac ze pan gibson ma jakies zboczenie i musi sie wyladowac w swoich filmach, w pasji krzyzowal Jezusa pol filmu nie oszczedzajac krwi, a teraz sie zneca na indianach.