Jestem wlasnie po obejrzeniu tego "dziela". Film dla mnie etnologa zapowiadal sie swietnie. Stara cywilizacja, jej kultura symbolika itp. Sam poczatek, polowanie bylo swietnie przedstawione i sposob dogryzania koledze z plemienia. Pozniej zaczyna sie platanina z pomieszaniem w postaci ton i hektolitrow flakow i krwi. Powoli Gibson wpada w krawa rzeznie zamiast pokazania subtelnosci. Paru scen mozna bylo nie tyle uniknac co zrobic w inny sposob. Sama oprawa wizualna zrobila na mnie wrazenie. Piekne kolory, do perfekcji dopracowana kamera, spory budzet. Do tego dochodzi idealna oprawa muzyczna, znanego juz nam tworcy muzyki filmowej. No ale wracajac do akcji. Facet, z dziura po strzale albo wloczni, ktora przeszyla go calego biegl i biegl i biegl bez zadnego zmeczenia. Rozumiem, ze zaaplikowal sobie ziolo itp. ale bez przesady. Koncowe sceny to widok na statki Konkwistadorow. Oraz nasza bohaterska rodzina uciekajaca w las.
Wedlug mnie, sam film do obejrzenia jak juz na raz, bez wglebiania sie w niego bo nie ma po co i nie ma w co. Macie wielkie oczekiwania, to idzcie na cos innego, nie na to. Albo kupcie jakas dobra ksiazke np. w antykwariacie.

Pozdrawiam

Marcin "Declan"