Tytuł filmu Andrzeja Soroczyńskiego nawiązuje do napisów na murach, które pojawiły się w polskich miastach, gdzie stacjonowały sowieckie wojska. W serii wypowiedzi do... Zobacz pełny opis
Tytuł filmu Andrzeja Soroczyńskiego nawiązuje do napisów na murach, które pojawiły się w polskich miastach, gdzie stacjonowały sowieckie wojska. W serii wypowiedzi do kamery mieszkańcy domagają się opuszczenia koszar w imię wolności i suwerenności. Oczekują odszkodowań za utratę zdrowia i plonów, spowodowaną zatruciem okolicznych wód,Tytuł filmu Andrzeja Soroczyńskiego nawiązuje do napisów na murach, które pojawiły się w polskich miastach, gdzie stacjonowały sowieckie wojska. W serii wypowiedzi do kamery mieszkańcy domagają się opuszczenia koszar w imię wolności i suwerenności. Oczekują odszkodowań za utratę zdrowia i plonów, spowodowaną zatruciem okolicznych wód, hałasem nieustannie startujących odrzutowców, zadeptywaniem pól, a przede wszystkim zwrotu budynków w centrum miasta, zajmowanych przez żołnierzy i ich rodziny. Nie zawsze jednak stosunki pomiędzy wojskowymi, a brzeżanami były tak napięte. Archiwalia ukazują radość, z jaką witano Armię Czerwoną wyzwalającą miasto w lutym 1945 roku. Przez wiele lat pomiędzy żołnierzami, a mieszkańcami miasta kwitł handel. Dziś uznają jednak ich obecność za uciążliwą i zbędną. W filmie wypowiada się także jeden z radzieckich dowódców i zwykli żołnierze, którzy coraz dotkliwiej odczuwają niechęć otaczających ich Polaków i ograniczenia wynikające z zakazu swobodnego poruszania się po mieście. Nagłówki gazet informują o "kłopotliwych gościach" i konieczności wycofania wojsk radzieckich. Soroczyński filmuje czterdziestą piątą defiladę z okazji wyzwolenia 9 maja 1990 roku. Ostatni żołnierz radziecki został wycofany z Brzegu dopiero w marcu 1993 roku.
Brzeg, 40-tysięczne miasto ma na swoim terenie od 45 lat nieproszonych gości - radziecką bazę lotniczą. Jak odczuwają na co dzień jego mieszkańcy ograniczenie suwerenności? Dlaczego - nie kierując się wcale antysowietyzmem - stanowczo żądają: "Sowieci do domu!".