Takie jest główne wspomnienie po filmie. Słyszałem, że Vaughan-Williams napisał na potrzeby obrazu doskonałą muzykę i to prawda. Piękne widoki Antarktydy z podkładem robią wrażenie (i scena z pingwinami). Fabularnie natomiast film jest słaby, za dużo tu dokumentu a i całej wyprawy Scotta nikt nie stara się wogóle...